sobota, 26 października 2013

Imagin z Liamem smutny

   Chodzisz do drugiej kasy liceum. Masz wielu wspaniałych, bliskich Ci przyjaciół, a nawet jesteś zakochana. W klasie o rok starszej od Ciebie jest pewien chłopak, który bardzo Ci się podoba, jednak uważasz, że bez wzajemności. Ma on na imię Liam. Jest on bardzo uczciwy, wrażliwy i wyrozumiały. Znasz go bardzo dobrze, bo przyjaźnisz się z nim od dwóch lat. Boisz się wyznać mu miłość i pewnie byś tego nie zrobiła gdyby nie pewne zdarzenie...
      Z dnia na dzień zaczynasz czuć się coraz gorzej, twój organizm słabnie, a to wszystko Cię przytłacza. Boisz się iść do lekarza, ale wiesz, że to może być coś poważnego, więc się decydujesz. Mimo lęku dzwonisz i rejestrujesz się na następny dzień. Wieczorem zasnęłaś z dużym niepokojem, a gdy wstałaś byłaś rozdrażniona i nerwowa, jednak poszłaś.
     Szklane drzwi przychodni otworzyłaś jednym sprawnym ruchem ręki i już byłaś w środku. Rozejrzałaś się dookoła. Po twojej lewej stronie był długi korytarz, po którym co jakiś czas przechadzali się ludzie w białych fartuchach. Teraz popatrzyłaś w drugą stronę, gdzie zobaczyłaś pół okrągłe biurko, za którym jakaś kobieta wypełniała papiery.
-Dzień dobry.- powiedziałaś cicho i niepewnie
-Pani {TWOJE NAZWISKO}?- powiedziała z uśmiechem.
-Czekaliśmy na panią. Proszę poszukać drzwi z numerem 23 i wchodzić. Tam czeka już na panią lekarz.- powiedziała wskazując na korytarz, na który jeszcze parę chwil temu spoglądałaś.
-Dziękuję.- powiedziałaś i odeszłaś wchodząc na korytarz.
-Dwunastka, osiemnastka, dwudziestka-trójka. To tu.- szeptałaś pod nosem.
Zapukałaś delikatnie do drzwi, z których dobiegł głos:
-Proszę!
Otworzyłaś delikatnie drzwi i spojrzałaś na pana w średnim wieku. Miał on okulary i biały fartuch. Spojrzał na Ciebie z takim uśmiechem, że nie mogłaś go nie odwzajemnić.
-Dzień dobry.- powiedziałaś cicho.
-Witam panią. Pani {TWOJE NAZWISKO}?
-Tak, to ja.
-Więc co pani dolega?- po tym pytaniu opowiedziałaś o wszystkich swoich dolegliwościach.
-Musimy przeprowadzić trochę badań, bo to co pani opisała nie wygląda dobrze. Proszę wejść do gabinetu obok tam czeka pani pielęgniarka, która pobierze pani krew.- powiedział, gdy wysłuchał o Twoim kołataniu i bulu serca.
Nie opierałaś się w pójściu do tego gabinetu. Gdy tam byłaś robili Ci pełno badań pobierali krew, robili ogólne badania itp. Czułaś coś niepokojącego w zachowaniu pielęgniarek. Wyniki miałaś odebrać za tydzień.
       Dłużyło Ci się w nie skończoność. Każdy dzień wydawał Ci się być dłuższy od poprzedniego, ale w końcu przyszedł czas na ponowną wizytę, jednak teraz w szpitala. Był on dla Ciebie miejscem nowym, bo na szczęście nie miałaś okazji tu przebywać. Na przeciwko drzwi wejściowych stał marmurowy blat, do którego prawie podbiegłaś.
-Dzień dobry. Są już wyniki dla {TWOJE IMIĘ I NAZWISKO}?
-Tak, proszę tym korytarzem na sam koniec.- kobieta wskazała Ci korytarz za swoimi plecami.
Znów musiałaś iść korytarzem, mimo, że był inny to tak samo uporczywy jak w przychodni.
-Dzień dobry. Ja po wyniki. {TWOJE IMIĘ I NAZWISKO}.- rzuciłaś.
-Ach, tak. Niestety. Nie mamy dla pani dobrych wiadomości.- usłyszałaś z ust lekarza.
Stałaś na prosto biurka, z oczu leciały Ci łzy, jedna po drugiej jakby robiły sobie z Twojego policzka tor wyścigowy. Twoje usta drżały. Nie mogłaś tego pohamować. Po całym ciele przechodziły Cie drgawki. Czułaś się jakbyś zaraz miała zemdleć na środku gabinetu lekarskiego mimo, że nie wiedziałaś co Ci dolega, ale złe przeczucia okazały się przepowiednią.
-Czy wszystko w porządku?- zapytał lekarz.
Przez chwilę nie odpowiadałaś. Patrzyłaś w jeden punkt i myślałaś o rodzinie, przyjaciołach i o nim... Liam'ie.
-T-tak. Nic mi nie jest.- powiedziałaś ocierając łzy.
-Potrzebuje pani operacji. Poważnego zabiegu. Przeszczepu serca.- powiedział spokojnie lekarz.
Teraz nogi się pod Tobą ugieły nie mogłaś nic z siebie wydusić. Każde słowo, które chciałaś powiedzieć ''gubiłaś'' w swojej krtani.
-A-ale jak to? Na pewno jest jakiś dawca. Prawda? Niech pan powie, że jest.- krzyczałaś opierając się o biurko lekarza.
-Niestety.- powiedział spuszczając głowę.- Może.my przeprowadzić operację, ale nie mamy pewności czy w pani przypadku zadziała. Wiemy, że tu liczy się pani życie, ale powiem jedno, że czasu ma pani nie wiele. Zoperujemy panią za tydzień, miejmy nadzieję, że w tym czasie pojawi się jakieś dawca.
Załamałaś się. Żadne słowo nie wyrwało się z Twojej krtani. Z bezsilności prawie upadłaś na krzesło, a lekarz spokojnie wypisał Ci wszystkie potrzebne papiery.
        Miałaś tydzień na pożegnanie się ze wszystkimi. Jednak nie byłaś na tyle odważna, by pójść do Liam'a mimo, że to Twój przyjaciel. Nie mogłaś tego zrobić osobiście, ale postanowiłaś napisać kartkę. ''Liam, trudno mi o tym pisać, ale muszę. Chce żebyś się dowiedział. Ja cię kocham. Kocham całym sercem, które jest chore. Za tydzień mam operację. Miałam mieć przeszczep, ale nie ma dawcy. Zabieg może nie wyjść, ponieważ jestem ''ciężkim'' przypadkiem. Tam w g  órze będę Twoim aniołem stróżem. Żegnaj na zawsze. {TWOJE IMIĘ}''. Kartkę wręczyłaś twojej przyjaciółce. Nie chciałaś dawać mu jej osobiście, a dziewczyna zrobiła to natychmiastowo.
        Nadszedł dzień operacji. Znów ta recepcja, ten korytarz i te biegające pielęgniarki.
-Pani {TWOJE NAZWISKO}? Sala już gotowa. Mam dla pani świetną wiadomość znalazł się dla pani dawca.- powiedziała pani za biurkiem.
Na Twojej twarzy wyrysował się lekki, prawie nie zauważalny uśmiech. Mimo, że nawet nie dowiedziałaś się kogo serce dostaniesz, byłaś wdzięczna tej osobie.
        Leżałaś w sali, do której weszła kobieta i powiedziała:
-Teraz będzie pani pod narkozą, gdy założę pani tą maskę, pani powieki zrobią się ciężkie i pani zaśnie.- powiedziała kierując się do Ciebie.
Poczułaś tylko to, że masz coś na twarzy, zobaczyłaś rozmazane smugi światła i w końcu opadające powieki.
Nic nie czułaś. Tak jakby ktoś Cię na chwilę ''wyłączył''.
-Pani {TWOJĘ IMIĘ}. Proszę się obudzić już po przeszczepie. Wszystko wyszło idealnie, więc za dwa tygodnie wróci pani do domu.- usłyszałaś kobiecy głos.
Otwierałaś powoli oczy i zobaczyłaś brązowowłosą kobietę nad Twoją twarzą. Po paczyłaś w bok i zobaczyłaś uśmiechniętych rodziców.
-Witaj kochanie. Jak się czujesz?- powiedziała do Ciebie Twoja mama.
-D-dobrze.- powiedziałaś.
-Musisz odpoczywać. Połóż się i śpij.- dokończyła twoja rodzicielka.
Widocznie zasnęłaś bo reszty tego dnia nie pamiętasz. Następne dni mijały bardzo szybko. Zaprzyjaźniłaś się z Molly, dziewczyną, która miała operację tego samego dnia co Ty. Zaufałaś jej od razu i opowiadałaś o Liam'ie, za którym niesamowicie tęskniłaś.
      Dwa tygodnie po operacji byłaś już w domu. Leżałaś i nadal odpoczywałaś, ale czułaś się na tyle dobrze, by wyjść na spacer. Otworzyłaś drzwi domu, a za nimi zobaczyłaś kwitnące kwiaty, białe obłoki, słońce, poczułaś lekki wiaterek. W sercu poczułaś tą wiosnę, która panowała na zewnątrz. Mimo, że to wcale nie Twoje serce czułaś, że jesteś z nim bardzo związana.
            Szłaś w stronę domu Twojej przyjaciółki, gdy nagle zauważyłaś ją wychodzącą z domu. Nie miałaś aż tyle siły, by do niej podbiec, ale gdy Cie zauważyła sama to zrobiła.
-Cześć. Jak ja za Tobą tęskniłam.- przytuliła Cię- Byłam u Ciebie kilka razy, ale spałaś, a nie chciałam Cię budzić, bo powinnaś odpoczywać. Mam coś dla Ciebie.- podała Ci koperte z listem.
Była nie otworzona, dobrze zaklejona.
-Od kogo to?- zapytałaś.
-Sama zobacz. Może jest napisane w środku.- zaproponowała dziewczyna.
-Chyba nie jestem jeszcze gotowa.- powiedziałaś- muszę już iść.
           Udałaś się w stronę pięknej łąki, która w świetle kwietniowego słońca wygląda bardzo romantycznie. Wyjmujesz z torebki kopertę. Otwierasz ją i wyjmujesz kartkę. ''To na pewno od Liam'a.'', myślisz i zaczynasz czytać na cały głos:
-''{TWOJE IMIĘ}, nie wiesz jak ja bardzo Cię kocham. Jesteś moim życiem, więc nie mogłem Cię tak zostawić. Jeśli to czytasz to ja na pewno teraz na Ciebie patrzę, ale tam z góry. To ja oddałem swoje serce. Teraz jestem częścią Ciebie. Przykro mi, że nigdy nie mogłem poczuć smaku twoich ust, twojego uścisku i osobiście powiedzianych słów- KOCHAM CIĘ, lecz teraz to ja jestem całym Twoim sercem i aniołem stróżem. Będę o Ciebie dbał, tam z góry. Nigdy Cię nie opuszczę. Na zawsze Twój. Liam.''
Rozpłakałaś się. Łzy same cisnęły Ci się do oczu, nogi zrobiły się jak z waty. Upadłaś na zieloną trawę, ale wiedziałaś, że musisz żyć za Was oboje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz