sobota, 26 października 2013

Imagin Harry

Obudziłaś się o 7. Próbowałaś zasnąć jeszcze chociaż na 30 minut ale Ci się nie udało. Zeszłaś do kuchni i postawiłaś wodę na herbatę, gdy czekałaś aż się zaparzy zjadłaś płatki z mlekiem. Kiedy zalewałaś herbatę ktoś zadzwonił na telefon Zayna, jego nie było w domu, gdzieś w pośpiechu wybiegł więc pewnie zapomniał go wziąć.Odebrałaś.
Ktoś: Zayn! Gdzieś Ty telefon wsadził?!
Ty: Emm? Zayna nie ma w domu. Z kim mam przyjemność? - zapytałaś niepewnie. 
Ktoś: O! Jestem Harry! Przyjaciel Zayna. A ty jesteś ... ?
Ty: [t.i] przyjaciółka Zayna. Wybiegł gdzieś i w pośpiechu pewnie zapomniał telefonu. 
Harry: A no tak. To cały Zayn! Słuchaj, może byśmy się spotkali? Co Ty na to? Bo nie wypada żebym nie znał przyjaciółki przyjaciela!
Ty: No nie wypada! No spoko.
Harry: O 16 w parku przy Tower Bridge 
 Ty: No jasne. Do zobaczenia Harry! - rozłączyłaś się. Harry wydawał się na miłego gościa.

* 14:30 *
Postanowiłaś zacząć powoli przygotowywać się do spotkania. Włożyłaś to (jak się wam podoba? sama stworzyłam ten zestaw . ) nałożyłaś lekki make-up, włosy rozpuściłaś i byłaś gotowa.  Wesłaś jeszcze na twittera aby dowiedzieć się co się dzieje. Napisałaś twetta: " Ciekawe jaką osobą okaże się przyjaciel przyjaciela ?! :) x " 
Postanowiłaś wyjść wcześniej.
Gdy szłaś ulicami Londynu przyglądałaś się wszystkiemu... ludziom, domom. Londyn był magicznym miastem. Mieszkałaś w Polsce, Wrocław niby piękne miasto, ale Londynu nic nie przebije, kochasz to miejsce. 
Gdy doszłaś usiadłas na jednej z ławeczek i wypatrywałaś Harryego. Usłyszałaś, że ktoś woła twoje imię. Był to Harry.
Harry: [t.i]!
Ty: Hej Harry! - przytuliliście się na przywitanie. 
Harry: WOW! Gdzie Zayn znajduje takie piękne przyjaciółki!? I o niczym mi nie powiedział! DLaczego mi Cię nie przedstawił?! Muszę z nim powaaaażnie pogadać! - zawstydziłaś się. 
Ty: No właśnie też się zastanawiam dlaczego się nie znamy.  Może się przejdziemy? 
Harry: Och z miłą chęcią. - rozwialiście o wszystkim. Mieliście miliony ... miliony wspólnych tematów. Śmialiście się i świetnie się bawiliście. Harry bardzo Ci się spodobał.Nawet nie zorientowałaś się która jest godzina!  
Ty: Osz kurde! Jest już 20! Muszę iść do domu Harry. 
Harry: To może Cię odprowadzę?
Ty: Nie nie, nie będę Ci robić problemu. 
Harry: Ależ [t.i] to żaden problem. 
Ty: Dziękuję. - po drodze nie zabrakło świetnej zabawy. Całą drogę do domu się śmialiście. 
Gdy doszliście: 
Ty: Oj Harry, przez Ciebie będę mieć zmarszczki!
Harry: Dlaczego?! - zapytał zdziwiony.
Ty: No bo ciągle się śmieje. 
Harry: Śmiech to  samo zdrowie! 
Ty: Wejdziesz?
Harry: Dziękuję, ale nie będę Ci przeszkadzał, pewnie masz cos do roboty i ... - przerwałaś mu.
Ty: Właź! - zaczęłaś się śmiać.  
Siedzicie na kanapie i oglądacie film. Rozmawiacie i śmiejecie się. Jest już 24.
Harry: O cholera! Dobra ja już pójdę!
Ty: No chyba zwariowałeś!?    Teraz nigdzie nie pójdziesz! Wiesz ile gwałcicieli i morderców łazi po ulicach?! Śpisz u mnie!
Harry: hehe! A no mi to pasuje ! - chwile jeszcze pogadaliście i poszłaś się wykąpać. Wyszłaś po 15 minutach. 
Ty: Proszę bardzo! Łazienka wolna misiek!
Harry: Tęskniłem! - zrobił minkę zbitego pieska. 
Harry: Wiesz [t.i] ... ma  wrażenie jakbyśmy znali się co najmniej 3 lata. Mamy tak wiele wspólnego, tak dobrze nam się rozmawia.   A co najlepsze ... nie krępuję się przy Tobie. Jestem soba cały czas i nikogo nie kuszę udawać. 
Ty: Oj Harry. Jesteś kochany. Tak świetnie się czuję w twoim towarzystwie, tak swobodnie! Directioners mają wspaniałego idola. -  Harry spojrzał na twoje usta. Wiedziałaś co chce zrobić, ale Ty chciałaś tego samego! - pocałunku.  Harry zrobił pierwszy ruch. Wbił się w twoje usta.
DLaczego!? Dlaczego?! Dlaczego oderwałaś się od niego?!
Ty: Em? Przepraszam Harry .. ja ... ja nie wiem ... nie wiem czemu to zrobiłam. 
Harry: Spokojnie mała, znasz mnie jeden dzień, w porządku ja się nie gniewam. - ponownie wbiłaś się w usta Harryego. Teraz wasz pocałunek trwał jakieś 10 minut, ale to nie był jakiś namiętny. Widać było, że Harryemu nie zależy tylko na jednym. 
TY: Jesteś cudowny Styles!
Harry: Ale Ty jesteś cudowniejsza! Najcudowniejsza! 
Ty: Ja wiem, że to głupie ale ... kocham Cię!
Harry: Z ust mi to wyjęłaś kochanie!




Od tamtego spotkania jesteście razem. Zayn był zdziwiony tym, że spotkał was razem w łóżku jak nawet się nie znaliście, ale po wypiciu rumianku i zjedzeniu tabletek uspokajających było w porządku. Zaatakował Stylesa kijem bejsbolowym, bo nie wiedział, że to on ... ale to już taki tam szczególik. 

Żyli długo ... długo i seksownie!! .. Yyy!? Szczęśliwie no!Mieli małe Haziątka ... duży dom ... i mnóstwo kotów! :)

Imagin: Niall ♥ Smutny.

Jesteś z Niallem od 3 lat. 
Od kilku miesięcy kiedy Niall jest w trasie czujesz, że oddalacie się od siebie ... zdecydowanie. Oboje doskonale wiecie o tym, że więź między wami zaczyna się psuć więc próbujecie to naprawić. Kiedy NIall ma kilka dni wolnego natychmiast do Ciebie przyjeżdża. 


Teraz było inaczej. Owszem przyleciał, ale w ogóle nie ma go w domu. 
W nocy coś około 11 czekasz na niego zdenerwowana czy coś mu się nie stało. Chodzisz po domu w te i w te. Gdy przyszedł:
Ty: Niall co Ty za szopki odstawiasz?! - zaczęłas awanturę .
Niall: Co?!
Ty: Piłeś? - poczułaś od niego mocny zapach alkoholu. 
Ty: Niall! Co się z Tobą dzieje? Dlaczego to robisz?
Niall: A co? Kim Ty jesteś, że możesz mi czegoś zabronić?! Jestem dorosły a Tobie nic to tego co robię!
Ty: Niall, ja się po prostu martwię o Ciebie. - próbowałaś go uspokoić i mówiłaś spokojnym tonem, lecz na nic.
Niall: To może zacznij martwić się o siebie! Popatrz jak wyglądasz!  Jak ja mam się z kimś takim pokazywać?! Wyglądasz okropnie! - jego słowa zabolały Cię jak żadne inne wcześniej. Może nie wyglądałaś jak Top Modelka, ale byłaś ostatnio ciągle zmartwiona nie miałaś czasu się sobą zająć. Ale jak on mógł to powiedzieć? Dlaczego?
Ty: Niall ... - do oczu napłynęły Ci łzy. 
Niall: Daj mi spokój i wypie*dalaj! - z płaczem wybiegłaś z domu.
Szłaś przed siebie ... nie miałaś określonego celu, jak to w Londynie padał deszcz, który mieszał się z twoimi łzami, ale nie przejmowałaś się tym. 
Ciągle zadawałaś sobie w głowie tysiące pytań na które ze znałaś odpowiedzi.
Zawsze powtarzał Ci kilka razy dziennie jak bardzo Cię kocha, jaka ważna jesteś dla niego i że już do końca życia będziecie razem. 
Nie wiedziałaś co robić. Jutro wylatują do USA, postanowiłaś iść do chłopaków. 
Drzwi otworzył Ci Liam, kiedy zobaczył Cię cała w łzach od razu zaprowadził Cię do salonu.
Liam: Co się stało [t.i] dlaczego płaczesz? - zapytał z zatroskanym głosem. 
Ty: Niall on ... - zaczęłaś płakać. Kiedy się uspokoiłaś opowiedziaś wszystko Liamowi. On Cię ciągle pocieszał. Widziałaś w jego oczach, że jest zdziwiony, zawiedziony i smutny. 
Ty: Liam mam pytanie. Nie mogę iść do domu a nie ma m gdzie spać i ... - przerwał Ci.
Liam: Oczywiście, że możesz. Jesteś moją przyjaciółka. 
Ty: A chłopaki gdzie?
Liam: Zayn jest u Perrie, Lou u El, Harry i Niall w swoich domach. 
- Uśmiechnęłaś się podziękowałaś Liamowi i pożyłaś się spać.

Nazajutrz.     
Dzisiaj chłopaki wylatują. Obudziłaś się wcześnie,posprzątałaś i zrobiłaś śniadanie. Niall dzwonił do Ciebie jakieś 40 razy, albo nie odbierałaś albo się rozłączałaś. 
Kilka godzin przed wylotem, Niall nieświadom, że jesteś i Liama przyszedł tam, schowałaś się w łazience. Usłyszałaś ich rozmowę. 
Niall: Stary zrobiłem najgłupszą rzecz w moim życiu. 
Liam: Co takiego? - Liam udawał, że nie wie o co chodzi. 
Niall: Jestem totalnym idiotom Liam, wczoraj ... wczoraj bardzo zraniłem moją [t.i]. Powiedział słowa, które nie powinny mi przejść przez myśl. Kocham ją najbardziej na świecie, i nie wiem jak moglem coś takiego zrobić.
Liam: Najpierw się myśli a potem roi idioto!  
Niall: Byłem pijany.
Liam: To nie jest wymówka, żaden podwód. Gdybyś ją kochał tak bardzo jak mówisz, to w ogóle nie byłbyś pijany, tylko siedział być z nią w domu! Niall [t.i] tęskni za Tobą! Nie zauważyłeś jeszcze tego, że wasze uczucie słanie z każdym dniem?!
Niall: Zauważyłem ale ... 
Liam: No właśnie ... ALE! Wiesz co ja CI powiem?
Nie pomogę Ci w tym! Nie chcę aby [t.i] znowu przez Ciebie cierpiała, dość się nacierpiała. 
Niall: Liam ... ja. Ja ją zdradziłem. - gdy to usłyszłaś od razu wybiegłaś. 
Ty: Niall ty idioto! Ja ci ufałam! Bezgranicznie! Co z tymi słowami?! Na zawsze razem?! Całe 3 lata mnie okłamywałeś!Zabrałeś mi 3 lata życia!
Niall: Błagam wysłuchaj mnie!
Ty: Co? Pewnie teraz powiesz, że to był błąd, że nie chciałeś aby tak wyszło!? Dzięki nie musisz się wysilać! Nienawidzę Cię! Nie chcę mieć z Tobą doczynienia do końca życia! - Niall nie odezwał się ani słowem. Spokojnie jakby nigdy nic wyszedł z domu. Zaczęłaś płakać a Liammocno Cię przytulił. 


Wieczorem. 
Siedzisz w domu chłopaków, Liam powiedział żebyś tam zamieszkała. Oglądasz TV. 
Sama nie wiesz czemu właczyłaś wiadomości. 
Mówili, że samolot do USA uległ katastrofie. Przeżyło tylko kilka osób. 
 tu włącz 
Nie mogłaś się ruszyć, ciało odmawiało Ci posłuszeństwa. Nie mogłaś oddychać, leżałaś już na podłodze ... próbowałaś wykręcić numer do Liama, nie udało Ci się dodzwonić, próbowałaś tak do każdego. Żaden z nich nie odbierał. Nie wiedzialaś co masz ze sobą zrobić. czułaś pustkę w środku. Nie dopuszczałaś do siebie tej myśli, że chłopaki mogą już być na innym świecie. Osoby, które kochasz najbardziej na świecie mogą nie żyć, dzisiaj mogłaś widzieć i poczuć ich ostatni raz. A Niall, nawet go nie widziałaś, nie pożegnaliście się, widziałaś go być może po raz ostatni wtedy kiedy wyszedł z domu ze łzami w oczach. Tak bardzo Ci go brakowało, wybaczyłabyś mu wszystko, żeby tylko przeżył, żebyś mogła wtulić się w jego ciepły tors, żebyś mogła poczuć bicie jego serca, poczuć jego zapach, dotyk ... oddałabyś wszystko, żeby tylko przeżył. 
Ciągle nadawali relację z katastrofy. Nie mogłaś się podnieść z ziemi, gdy tylko lekko się poruszyłaś czułaś mocny ból w klatce piersiowej. 


Kilka dni później. 
Tak ... niestety chłopaki ... oni nie żyją. 
Ciągle nie możesz się pogodzić z tym, że straciłaś ich .. za zawsze. Już nigdy ich nie zobaczysz żywych, uśmiechniętych, nie poczujesz, nie będziesz podziwiać jak oni się cieszą z życia, jak spełniają swoje marzenia i jak uszczęśliwiają miliony ludzi. 
Nigdy nie zobaczysz Louisa uśmiechniętego od ucha do ucha w koszulce w paski i ciągle się wygłupiającego, nigdy nie zobaczysz Zayna wyglądającego perfekcyjnie i nie zatoniesz w jego czekoladowych oczach, nigdy nie poczochrasz loków Harryego i nie będziesz się z nimdroczyć, nigdy nie pójdziesz do Liama jak będziesz mieć jakich problem, nigdy Ci nie pomoże.
Nigdy nie poczujesz gorących malinowych ust Nialla, nigdy nie poczujesz się bezpieczna w jego objęciach.

W twoim sercu do końca nędznego życia pozostanie pustka, ale chłopcy na zawsze w nim będę, bez względu na wszystko.         

Imagin z Louis'em

Louis Tomlinson, słynna gwiazda, piosenkarz, a na dodatek idol dziewczyn.
Szłam ulicą po Londynie, pisząc sms-y z Louisem.
Tak byliśmy parą. Fanki mnie nie akceptują. Ale ważne jest to, że siebie mamy.
- No to kiedy wpadniesz do mnie ?
- kochanie, dzisiaj o 17 wrócę ze studia i możemy spędzić ten czas razem .
- no dobrze, to przyszykuje jakąś przekąske :) - odpisałam
- Okey .
Musiałam jeszcze wpadnąć do sklepu po jedzenie na wieczór.

10 min później . . . 
Otworzyłam drzwi do naszego mieszkania, ściągając buty. Gdy poszłam do kuchni musiałam wziąć tabletki, nie mogłam mu tego powiedzieć, że jestem chora na nowotwór. Gdy wzięłam te tabletki, schowałam je tak, by Louis ich nie zauważył. Nagle wpadł do domu Louis.

- cześć skarbie * powiedział Lou całując mnie w policzek
- hej . * odpowiedziałam
- oh, a to co ? * zapytał wyciągając
- o boże, zapomniałam rozpakować zakupy * odpowiedziałam waląc się w głowe - to ja je teraz rozpakuje, a ty możesz zrobić coś do picia * oznajmiłam
- hmm . ok :)

Gdy rozpakowywałam zakupy, Louis natknął się na antybiotyki.
- kochanie, co to jest ? * zapytał pokazując mi rzecz
- to są antybiotyki . * odpowiedziałam.
- ale to nie są zwykłe antybiotyki . . * oznajmił - coś się stało ?
- nie mogę ci tego powiedzieć, bo wiem jak to się skończy * powiedziałam.
Łzy zaczęły lecieć po moich policzkach, spadając na podłogę.
- ey ey, kochanie co jest ?
- bo ja . . . bo ja jestem chora na raka. * powiedziałam kryjąc twarz w rękach
- dlaczego mi nie powiedziałaś ?! * zapytał
- bo myślałam, że odejdziesz ode mnie, więc ukrywałam tą chorobę.
- ale wiesz, że dowiedziałbym się czym później. Przecież wiesz, że cię kocham i nie odejdę od ciebie.
Ważne, teraz jest Twoje zdrowie, niż ja.
- tak wiem, ale . .
- ale co ?
- ale jak ja umrę, to będzie dla ciebie lepiej, znajdziesz dziewczynę życia, ożenisz się z nią, będziesz mieć dzieci. A ja ? Ja nawet nie dożyję 30 !
- To nie prawda, to ty jesteś dziewczyną mojego życia. Chociaż mamy sprzeczki między sobą, to i tak się kochamy, na dobre i na złe. To o tobie ciągle myśle. To ty jesteś oczkiem w mojej głowie. To ty skradłaś mi serce! Ja ciebie kocham * powiedział płacząc
- ja ciebie też kocham.
- czy coś jeszcze nie wiem ?
- za tydzień muszę iść na badania
- to pójdę z tobą.

Tydzień później . . . 

tydzień szybko minął, niczym wiatr 

Jestem właśnie z Louisem w szpitalu. Czekam na wyniki badań.
- Pani [T.I T.N] ?
- tak to ja * oznajmiłam
- proszę do gabinetu

- no więc, pani choroba ustaje, lecz nadal może pani spodziewać się objawów : mdłości, omdlenia, ból klatki piersiowej.
- rozumiem. A czy jest szansa, że przeżyje ?
- oczywiście i to na 70 %, ale mam 2 wiadomości dla pani
- jakie ?
- jest pani w ciąży. Ale to zagrożona ciąża, więc musi pani uważać.
- a czy dziecko może być upośledzone ? * zapytałam
- są małe szanse, ale dziecko może umrzeć, będąc w brzuchu, guz, który miała pani w brzuchu, przedostał się do płodu dziecka, który osłabia i niszczy organizm, pani i dziecka.
- rozumiem.
- Wypisałem pani kolejne antybiotyki zapobiegające nowotworowi w dziecku, jak i w pani organizmie
- dziękuje, do widzenia.

Wyszłam z sali, płacząc, co ja teraz powiem Louisowi ? Nie wiem, jak sobie poradzę
- i co kochanie wszystko dobrze ?
- nic nie jest dobrze !
- ale jak to ?
- Louis jestem w zagrożonej ciąży, możliwe, że dziecko umrze !
Wybiegłam ze szpitala, siadając na ławce i płacząć, wyrzucając swoje całe złości, zmartwienia
- kochanie, nie ważne, czy dziecko będzie chore, czy ty będziesz chora, dla mnie ważne jest to, że mam obojga was ! Choroba . . . Hmm, przeżyjemy to jakoś, ale razem.
- Louis, wiesz jakie będą kłopoty z paparazzi i plotkami ?! * zapytałam
- Nic mnie to nie obchodzi, ważne że mam ciebie i dziecko

9 miesięcy później . . . 
Jestem, żyję , dziecko też. Urodziło się zdrowe i całe, Louis ucieszył się strasznie, daliśmy na imię Linette

Wróciłam po 3 dniach z córką do domu, Louis zrobił z chłopakami niespodziankę. Potem, chłopacy zajęli się ją przez chwilę, aby Louis mógł mi coś powiedzieć w ogrodzie. Tak, domyślacie się pewnie, .. Tak oświadczył mi się. Chłopacy to wszystko zoorganizowali.
Louis mówił prawdę : 'Ważne, że mamy siebie'


Z dedykacją dla Louisa Tomlinsona mojego brata i dawajcie komy jak najwięcej i jak najlepszych

Imagin z Zaynem

- [T.I.] no chodź do nas!
- Nie!
- No dalej! Będziesz tak siedzieć i się patrzeć?
- Tak. Właśnie taki mam zamiar.
Nie usłyszałam już odpowiedzi stwierdziłam, że przyjaciółki odpuściły sobie namowy i zajęły się sobą. Głośno wypuściłam powietrze z płuc i ponownie ułożyłam się na leżaku, nakładając na moje oczy ciemne okulary.
Promienie słońca pieściło moje ciało. Do uszu dobiegły krzyki przyjaciółek, które chłodziły się w wodzie basenu. A ja siedzę na brzegu w nowym bikini i jakoś nie mam najmniejszej ochoty wchodzić do tej płynnej cieczy, którą nazywają wodą. Mój odwieczny wróg. Może to i dziwne, żeby dziewiętnastoletnia dziewczyna bała się wody, ale co na to poradzę? Nigdy, ale to przenigdy nie wejdę do basenu, morze, czy jeziora.
- Widzę, że twoje przyjaciółki nieźle się bawią.- z moich przemyśleń wyrwał mnie ciężki, ale aksamitny głos mężczyzny. Odwróciłam głowę w stronę autora wypowiedzianych słów i aż z wrażenia musiałam podnieść okulary.
Ciemna karnacja skóry idealnie pasowała do kruczo czarnych włosów, a brązowe tęczówki znacznie powiększyły się, kiedy podniosłam na niego wzrok. Jego mięśnie napinały i rozluźniały się przy każdym zaczerpniętym wdechu. Mój wzrok powędrował na nagi tors chłopaka, który pokrywał liczne tatuaże. Jedne mniejsze, drugie większe. Nigdy nie byłam fanką tego typu dziar, ale muszę przyznać, że bardzo mi się podobało wytatuowane ciało Mulata.
- Coś nie tak?- jego głos po raz kolejny przerwał moje rozmyślenia. Policzki automatycznie zrobiły się różowe, kiedy oczy napotkały ciemną czekoladę.
- Nie, nie. Wszystko jest okej.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Mogę wiedzieć, dlaczego nie jesteś razem ze swoimi koleżankami?- zadał kolejne pytanie.
- Nie lubię wody.- odparłam zgodnie z prawdą.- Nie umiem pływać i jakoś nie zamierzam się nauczyć.
- Więc dlaczego tutaj jesteś, skoro nie umiesz pływać>
- W celu towarzystwa.- powiedziałam.- A ty? Dlaczego nie pływasz?
- Nie umiem.- odparł wzruszając ramionami.
- Więc dlaczego tu jesteś?- powtórzyłam jego pytanie.
- Przyjechałem z przyjaciółmi.- odpowiedział i wskazał głową na czwórkę chłopaków pluskających się na płytkim basenie.- Jestem Zayn.- przedstawił się i wyciągnął e moją stronę rękę.
- [T.I]- również wyciągnęłam dłoń, którą chłopak lekko uścisnął ciągle patrząc się w moje oczy. Po raz kolejny policzki mocno się zaróżowiły.
- Skoro żadne z nas w TEN sposób nie może się ochłodzić to może pójdziemy się czegoś napić?- zaproponował , a w jego głosie wyczułam nutkę nadziei.
- Z chęcią.- odpowiedziałam bez żadnego namysłu na co chłopak szeroko się uśmiechnął. Oblizał swoje wargi i podał mi rękę, żebym mogła podnieść się z leżaka. Wciąż trzymając moją dłoń zaprowadził nas w stronę pobliskiego baru. Zamówiliśmy napoje i wygodnie rozsiedliśmy się w drewnianych krzesłach.
- Skąd jesteś?- zapytał i pociągnął łyk ze swojego napoju przez czarną słomkę. Uczyniłam to samo, a moje kupki smakowe zostały pobudzone przez orzeźwiający smak połączenia limonki, mięty i lodu.
- Z Londynu.- oparłam i wzięłam kolejny łyk. Rany, ale to jest dobre!
- A na ile przyjechałaś do Barcelony?- kolejne pytanie.
- Zostaję jeszcze 2 tygodnie.- powiedziałam.- Wiesz, Zayn. To działa w dwie strony. Ja mówię. Ty mówisz.
Zachichotał pod nosem, a po chwili podniósł głowę tak, że nasze oczy przeszywały siebie nawzajem.
- Niezła z ciebie negocjatorka. Mieszkam w Bradford, ale od dłuższego czasu również zamieszkuję Londyn.- dodał po chwili.
Kolejne minuty przepełnione były zawziętą rozmową. Nasze głośne śmiechy na pewno było słychać w odległości kilku mil.
Za każdym razem, kiedy nasze ciała "przypadkiem" się stykały, przechodził dziwny, ale za to bardzo przyjemny dreszcz.
Następne spotkania okazały się rutyną każdego dnia. Docinki wychodzące z moich jak i jego ust nie miały końca. Nareszcie mogłam spokojnie spędzić wakacje, które były mi bardzo potrzebne, u boku kogoś, kto jest jednocześnie opiekuńczy i zabawny.
Mam tylko nadzieję, że ta znajomość nie ograniczy się do tych kilku dni i nie będzie to kolejna Summer love.

Imagin z Liamem smutny

   Chodzisz do drugiej kasy liceum. Masz wielu wspaniałych, bliskich Ci przyjaciół, a nawet jesteś zakochana. W klasie o rok starszej od Ciebie jest pewien chłopak, który bardzo Ci się podoba, jednak uważasz, że bez wzajemności. Ma on na imię Liam. Jest on bardzo uczciwy, wrażliwy i wyrozumiały. Znasz go bardzo dobrze, bo przyjaźnisz się z nim od dwóch lat. Boisz się wyznać mu miłość i pewnie byś tego nie zrobiła gdyby nie pewne zdarzenie...
      Z dnia na dzień zaczynasz czuć się coraz gorzej, twój organizm słabnie, a to wszystko Cię przytłacza. Boisz się iść do lekarza, ale wiesz, że to może być coś poważnego, więc się decydujesz. Mimo lęku dzwonisz i rejestrujesz się na następny dzień. Wieczorem zasnęłaś z dużym niepokojem, a gdy wstałaś byłaś rozdrażniona i nerwowa, jednak poszłaś.
     Szklane drzwi przychodni otworzyłaś jednym sprawnym ruchem ręki i już byłaś w środku. Rozejrzałaś się dookoła. Po twojej lewej stronie był długi korytarz, po którym co jakiś czas przechadzali się ludzie w białych fartuchach. Teraz popatrzyłaś w drugą stronę, gdzie zobaczyłaś pół okrągłe biurko, za którym jakaś kobieta wypełniała papiery.
-Dzień dobry.- powiedziałaś cicho i niepewnie
-Pani {TWOJE NAZWISKO}?- powiedziała z uśmiechem.
-Czekaliśmy na panią. Proszę poszukać drzwi z numerem 23 i wchodzić. Tam czeka już na panią lekarz.- powiedziała wskazując na korytarz, na który jeszcze parę chwil temu spoglądałaś.
-Dziękuję.- powiedziałaś i odeszłaś wchodząc na korytarz.
-Dwunastka, osiemnastka, dwudziestka-trójka. To tu.- szeptałaś pod nosem.
Zapukałaś delikatnie do drzwi, z których dobiegł głos:
-Proszę!
Otworzyłaś delikatnie drzwi i spojrzałaś na pana w średnim wieku. Miał on okulary i biały fartuch. Spojrzał na Ciebie z takim uśmiechem, że nie mogłaś go nie odwzajemnić.
-Dzień dobry.- powiedziałaś cicho.
-Witam panią. Pani {TWOJE NAZWISKO}?
-Tak, to ja.
-Więc co pani dolega?- po tym pytaniu opowiedziałaś o wszystkich swoich dolegliwościach.
-Musimy przeprowadzić trochę badań, bo to co pani opisała nie wygląda dobrze. Proszę wejść do gabinetu obok tam czeka pani pielęgniarka, która pobierze pani krew.- powiedział, gdy wysłuchał o Twoim kołataniu i bulu serca.
Nie opierałaś się w pójściu do tego gabinetu. Gdy tam byłaś robili Ci pełno badań pobierali krew, robili ogólne badania itp. Czułaś coś niepokojącego w zachowaniu pielęgniarek. Wyniki miałaś odebrać za tydzień.
       Dłużyło Ci się w nie skończoność. Każdy dzień wydawał Ci się być dłuższy od poprzedniego, ale w końcu przyszedł czas na ponowną wizytę, jednak teraz w szpitala. Był on dla Ciebie miejscem nowym, bo na szczęście nie miałaś okazji tu przebywać. Na przeciwko drzwi wejściowych stał marmurowy blat, do którego prawie podbiegłaś.
-Dzień dobry. Są już wyniki dla {TWOJE IMIĘ I NAZWISKO}?
-Tak, proszę tym korytarzem na sam koniec.- kobieta wskazała Ci korytarz za swoimi plecami.
Znów musiałaś iść korytarzem, mimo, że był inny to tak samo uporczywy jak w przychodni.
-Dzień dobry. Ja po wyniki. {TWOJE IMIĘ I NAZWISKO}.- rzuciłaś.
-Ach, tak. Niestety. Nie mamy dla pani dobrych wiadomości.- usłyszałaś z ust lekarza.
Stałaś na prosto biurka, z oczu leciały Ci łzy, jedna po drugiej jakby robiły sobie z Twojego policzka tor wyścigowy. Twoje usta drżały. Nie mogłaś tego pohamować. Po całym ciele przechodziły Cie drgawki. Czułaś się jakbyś zaraz miała zemdleć na środku gabinetu lekarskiego mimo, że nie wiedziałaś co Ci dolega, ale złe przeczucia okazały się przepowiednią.
-Czy wszystko w porządku?- zapytał lekarz.
Przez chwilę nie odpowiadałaś. Patrzyłaś w jeden punkt i myślałaś o rodzinie, przyjaciołach i o nim... Liam'ie.
-T-tak. Nic mi nie jest.- powiedziałaś ocierając łzy.
-Potrzebuje pani operacji. Poważnego zabiegu. Przeszczepu serca.- powiedział spokojnie lekarz.
Teraz nogi się pod Tobą ugieły nie mogłaś nic z siebie wydusić. Każde słowo, które chciałaś powiedzieć ''gubiłaś'' w swojej krtani.
-A-ale jak to? Na pewno jest jakiś dawca. Prawda? Niech pan powie, że jest.- krzyczałaś opierając się o biurko lekarza.
-Niestety.- powiedział spuszczając głowę.- Może.my przeprowadzić operację, ale nie mamy pewności czy w pani przypadku zadziała. Wiemy, że tu liczy się pani życie, ale powiem jedno, że czasu ma pani nie wiele. Zoperujemy panią za tydzień, miejmy nadzieję, że w tym czasie pojawi się jakieś dawca.
Załamałaś się. Żadne słowo nie wyrwało się z Twojej krtani. Z bezsilności prawie upadłaś na krzesło, a lekarz spokojnie wypisał Ci wszystkie potrzebne papiery.
        Miałaś tydzień na pożegnanie się ze wszystkimi. Jednak nie byłaś na tyle odważna, by pójść do Liam'a mimo, że to Twój przyjaciel. Nie mogłaś tego zrobić osobiście, ale postanowiłaś napisać kartkę. ''Liam, trudno mi o tym pisać, ale muszę. Chce żebyś się dowiedział. Ja cię kocham. Kocham całym sercem, które jest chore. Za tydzień mam operację. Miałam mieć przeszczep, ale nie ma dawcy. Zabieg może nie wyjść, ponieważ jestem ''ciężkim'' przypadkiem. Tam w g  órze będę Twoim aniołem stróżem. Żegnaj na zawsze. {TWOJE IMIĘ}''. Kartkę wręczyłaś twojej przyjaciółce. Nie chciałaś dawać mu jej osobiście, a dziewczyna zrobiła to natychmiastowo.
        Nadszedł dzień operacji. Znów ta recepcja, ten korytarz i te biegające pielęgniarki.
-Pani {TWOJE NAZWISKO}? Sala już gotowa. Mam dla pani świetną wiadomość znalazł się dla pani dawca.- powiedziała pani za biurkiem.
Na Twojej twarzy wyrysował się lekki, prawie nie zauważalny uśmiech. Mimo, że nawet nie dowiedziałaś się kogo serce dostaniesz, byłaś wdzięczna tej osobie.
        Leżałaś w sali, do której weszła kobieta i powiedziała:
-Teraz będzie pani pod narkozą, gdy założę pani tą maskę, pani powieki zrobią się ciężkie i pani zaśnie.- powiedziała kierując się do Ciebie.
Poczułaś tylko to, że masz coś na twarzy, zobaczyłaś rozmazane smugi światła i w końcu opadające powieki.
Nic nie czułaś. Tak jakby ktoś Cię na chwilę ''wyłączył''.
-Pani {TWOJĘ IMIĘ}. Proszę się obudzić już po przeszczepie. Wszystko wyszło idealnie, więc za dwa tygodnie wróci pani do domu.- usłyszałaś kobiecy głos.
Otwierałaś powoli oczy i zobaczyłaś brązowowłosą kobietę nad Twoją twarzą. Po paczyłaś w bok i zobaczyłaś uśmiechniętych rodziców.
-Witaj kochanie. Jak się czujesz?- powiedziała do Ciebie Twoja mama.
-D-dobrze.- powiedziałaś.
-Musisz odpoczywać. Połóż się i śpij.- dokończyła twoja rodzicielka.
Widocznie zasnęłaś bo reszty tego dnia nie pamiętasz. Następne dni mijały bardzo szybko. Zaprzyjaźniłaś się z Molly, dziewczyną, która miała operację tego samego dnia co Ty. Zaufałaś jej od razu i opowiadałaś o Liam'ie, za którym niesamowicie tęskniłaś.
      Dwa tygodnie po operacji byłaś już w domu. Leżałaś i nadal odpoczywałaś, ale czułaś się na tyle dobrze, by wyjść na spacer. Otworzyłaś drzwi domu, a za nimi zobaczyłaś kwitnące kwiaty, białe obłoki, słońce, poczułaś lekki wiaterek. W sercu poczułaś tą wiosnę, która panowała na zewnątrz. Mimo, że to wcale nie Twoje serce czułaś, że jesteś z nim bardzo związana.
            Szłaś w stronę domu Twojej przyjaciółki, gdy nagle zauważyłaś ją wychodzącą z domu. Nie miałaś aż tyle siły, by do niej podbiec, ale gdy Cie zauważyła sama to zrobiła.
-Cześć. Jak ja za Tobą tęskniłam.- przytuliła Cię- Byłam u Ciebie kilka razy, ale spałaś, a nie chciałam Cię budzić, bo powinnaś odpoczywać. Mam coś dla Ciebie.- podała Ci koperte z listem.
Była nie otworzona, dobrze zaklejona.
-Od kogo to?- zapytałaś.
-Sama zobacz. Może jest napisane w środku.- zaproponowała dziewczyna.
-Chyba nie jestem jeszcze gotowa.- powiedziałaś- muszę już iść.
           Udałaś się w stronę pięknej łąki, która w świetle kwietniowego słońca wygląda bardzo romantycznie. Wyjmujesz z torebki kopertę. Otwierasz ją i wyjmujesz kartkę. ''To na pewno od Liam'a.'', myślisz i zaczynasz czytać na cały głos:
-''{TWOJE IMIĘ}, nie wiesz jak ja bardzo Cię kocham. Jesteś moim życiem, więc nie mogłem Cię tak zostawić. Jeśli to czytasz to ja na pewno teraz na Ciebie patrzę, ale tam z góry. To ja oddałem swoje serce. Teraz jestem częścią Ciebie. Przykro mi, że nigdy nie mogłem poczuć smaku twoich ust, twojego uścisku i osobiście powiedzianych słów- KOCHAM CIĘ, lecz teraz to ja jestem całym Twoim sercem i aniołem stróżem. Będę o Ciebie dbał, tam z góry. Nigdy Cię nie opuszczę. Na zawsze Twój. Liam.''
Rozpłakałaś się. Łzy same cisnęły Ci się do oczu, nogi zrobiły się jak z waty. Upadłaś na zieloną trawę, ale wiedziałaś, że musisz żyć za Was oboje...